wtorek, 3 kwietnia 2012

Rozdział pierwszy .; ))

Rozdział 1 .

Arleta każdy dzień uważała za taki sam i tak samo się zachowywała . Każdego ranka wstawała o 7:00 i wykonywała poranną toaletę .Następnie schodziła po drewnianych schodach do kuchni gdzie "jadła" śniadanie .Jej kuchnia była skroma ,lecz przytulna.Na śniadanie jadała zazwyczaj max.kawałek chleba i czasami popijała to wodą mineralną .Za "prawdziwe" śniadanie uważała codzienne zażywanie narkotyków .Robiła to zazwyczaj ,kiedy była sama .Uważała ,że samotność i cierpienie pozwolą jej zapomnieć o zmarłej matce .Jedynym  oparciem był jej chłopak Robert ,w którym była zakochana .Do szkoły miała na godzinę 10:00 .Nie lubiła do niej chodzić ,jak prawie każdy nastolatek:).Często wagarowała ,wtedy nauczyciele dzwonili do jej ojca ,a on ją ignorował lub przychodził do szkoły "na fazie".Ludzie w szkole ,kiedy chodziła korytarzem patrzyli na nią jakby była chora psychicznie .Ona zazwyczaj nie zwracała uwagi na ich laserowe spojrzenia ,lecz w środku płakała z bólu .Była nie lubiana przez nauczycieli i uczniów .Nikt z nich nie traktował jej poważnie , była wyzywana od szmat ,dziwek i niedorozwiniętych .Nauczyciele nie mogli Arlecie w żaden sposób pomóc  .Uważała ,że oni chcą jej zaszkodzić .Lekcje kończyła ok.godziny 16:00 ,jednak mało kiedy się zdarzało ,że dotrwała do tej godziny . Zazwyczaj uciekała z lekcji albo nie była w stanie usiedzieć na lekcjach ,ponieważ jej organizm był zbyt wycięczony z powodu nadużywania narkotyków. Potem zawsze biegła na drugi koniec wioski ,gdzie miszkał jej chłopak -Robert .Nazywała go w skrócie Rob<3.On bardzo lubił jak go tak nazywała .Tylko przy nim czuła ,że żyje i jest kochana.Był on jej przeciwieństwem ,a mówi się ,że przeciwieństwa się przyciągają .Kiedy była u niego to dużo rozmawiali ,przytulali się ,oglądali filmy .Najchętniej horrory ,a ona strasznie bała się tego rodzaju filmów ,więc w strasznych scenach mogła chować głowę w jego ramię.Chce on jej pomóc ,lecz ona nie przymuje pomocy od nikogo, bo boi się odtrącenia.Kiedy musiała już wracać ,a przy nim czas leci jak rakieta w kosmos to czasem płakała.Wiedziała ,że mieszkają od siebie ok.0,5 km to i tak bała się wracać do domu ,gdzie pewnie czekał na nią alkocholik,którego nawet nie chciała nazywać swoim ojcem. Robert nie chciał ,by ona wracała sama po ciemku do domu ,więc zawsze odprowadzał pod same drzwi małego,beżowego domku.Wyglądał on z pozoru przytulnie ,ale w środku panował strach ,krzywda i cierpienie.Zawsze kiedy wchodziła do domu to ojciec spał na kanapie w salonie z kominkiem lub po prostu spożywał alkochol i krzyczał na Arletę.Ona natychmiast uciekała i zamykała się w swoim czarnym pokoju ,bojąc się agresywnego tatusia.Kiedy nie mogła zasnąć wstrzykiwała sobie drugą dawkę narkotyku ,którą doprawadzała siebie do stanu nieprzytomności .I tak wyglądają wszystkie dni piętnastolatki ,lecz pewnego dnia....


_______________________________
Uff .. skończyłam .; DD . 
Może i nie jest za długi , ale nie najgorszy . ; )) 
Jutro może pojawi się następny rozdział . ` Myślii . ; )) `


Zapraszam do komentowania . ; DD . 

3 komentarze: